Jeszcze nie tak dawno temu mówiono o insulinooporności głównie w kontekście osób otyłych lub otyłych pacjentów z cukrzycą typu 2. Obecnie jednak coraz częściej omawiane są przypadki szczupłych pacjentów z insulinoopornością i całym zespołem metabolicznym (dokładnie mowa o MONW – otyłość metaboliczną z prawidłową masą ciała) . Są to pacjenci, którzy mimo prawidłowego BMI (18,5-25kg/m2) mają zwiększony poziom tkanki tłuszczowej, dodatkowo u takich osób występują m.in. insulinooporność, nadciśnienie tętnicze, podwyższony poziom triglicerydów, obniżony poziom cholesterolu HDL. Jak leczyć MONW? O tym TUTAJ.
Jednak nie każdy szczupły insulinooporny ma “MONW”. Są również osoby, które mają prawidłowe BMI, prawidłowy poziom tkanki tłuszczowej, nie mają innych objawów, które mogłyby wskazywać na MONW. Natomiast cierpią na Zespół Policystycznych Jajników (PCOS), choroby tarczycy, choroby autoimmunologiczne, inne choroby serca czy obturacyjny bezdech senny.
Przyczyn insulinooporności jest wiele, jednak nie wszystkie mechanizmy są dobrze poznane. Nie do końca wiemy, jakie mechanizmy zachodzą u szczupłych osób z insulinoopornością. Jest to temat, który szczególnie interesuje naukowców, tak samo jak autoimmunologiczna postać insulinooporności o której na ten moment wiemy raczej najmniej.
Leczenie insulinooporności, niezależnie od tego czy dotyczy osób otyłych czy szczupłych, wygląda podobnie. Opiera się przede wszystkim na zdrowym stylu życia, eliminacji sztucznej, przetworzonej żywności bogatej w cukry proste, zwiększeniu spożycia węglowodanów złożonych, warzyw, zdrowych tłuszczy (ogólnie “zdrowa dieta”), regularnych posiłkach, zwiększeniu aktywności fizycznej, eliminacji stresu, używek i często również na leczeniu farmakologicznym (przeważnie jest to leczenie metforminą). U osób otyłych kluczowym elementem leczenia jest redukcja tkanki tłuszczowej, co zwykle udaje się osiągnąć dzięki zbilansowanej, zdrowej diecie, aktywności fizycznej i leczeniu metforminą.
U osób szczupłych cierpiących na insulinooporność, częstym problemem jest właśnie redukcja masy ciała, której nie potrzebują, a bardzo często w wyniku zmiany stylu życia, do niej dochodzi. Na naszych grupach wsparcia na Facebooku, nie raz czytamy historie osób, które proszą o rady, nie “jak schudnąć” a właśnie “jak przytyć” albo “jak uchronić się przed chudnięciem“. Jest to duże wyzwanie dla lekarzy, dietetyków i trenerów personalnych, żeby pomóc pacjentowi, tak żeby nie tylko ustabilizować wyniki badań, ale również nie doprowadzić do zbyt dużego spadku masy ciała (BMI <18,5kg/m2).
To co najczęściej się sprawdza, to zwiększona kaloryczność diety opartej na produktach o niskim IG (glicemic index), z większą ostrożnością w doborze węglowodanów oraz odpowiednio dobrana aktywność fizyczna polegająca na doborze ćwiczeń o niskiej intensywności (spacery, nordic walking, pływanie rekreacyjne) oraz urozmaicaniu ich ćwiczeniami wzmacniającymi tkankę mięśniową (trening siłowy o optymalnej intensywności). Jeśli masa ciała pacjenta spada szybko, lekarz może zdecydować o zmniejszeniu dawki metforminy lub całkowitym jej odstawieniu i dać pierwszeństwo leczeniu dietą i aktywnością fizyczną.
Kolejnym bardzo dużym problemem szczupłych pacjentów z insulinoopornością jest MOTYWACJA DO ZMIAN. Tak jak osoby otyłe, zarówno w kwestii estetyki jak i samej świadomości społecznej, że otyłość nie jest raczej zjawiskiem zdrowym, wiedzą, że dużo korzyści przyniesie im redukcja tkanki tłuszczowej i przeważnie jednak dążą do tego, żeby uzyskać prawidłową masę ciała, tak osoby szczupłe mają duży problem z motywacją do zmiany stylu życia. Często nie do końca widzą sens w eliminacji niezdrowych produktów, słodyczy czy słodkich napojów ze swojej diety, tłumacząc tym, że bez tego chudną jeszcze bardziej i tylko to pozwala utrzymać im prawidłową masę ciała.
~~My story~~
Gdy ponad 6 lat temu zdiagnozowano u mnie insulinooporność, byłam klasycznym przykładem MONW. Ważyłam 55 kg przy wzroście 155cm (BMI 22,8kg/m2), jednak mimo prawidłowej masy ciała, miałam bardzo wysoki poziom tkanki tłuszczowej, wysokie triglicerydy, wysokie próby wątrobowe, niski cholesterol HDL (ten “dobry), hipoglikemie, insulinooporność, PCOS, niedoczynność tarczycy, Hashimoto i celiakię (wszystko wtedy w trakcie diagnostyki). Od dziecka skłonności do tycia, ale zawsze “BMI w normie”, mimo to moja figura ewidentnie była “otłuszczona”, “skórki pomarańczowej” również nie brakowało.
Ten kto czytał moją książkę “Insulinooporność – zdrowa dieta i zdrowe życie” ten wie, że od zawsze byłam na diecie i jaką drogę musiałam przejść, żeby opanować swoje problemy zdrowotne. Wtedy, gdy byłam “człowiek-MONW” motywacji do odchudzania nie brakowało. Mimo wzlotów i upadków, starałam się, chciałam, zależało mi, żeby wrócić do zdrowia, przede wszystkim dlatego, że złe samopoczucie nie pozwalało mi normalnie funkcjonować. Ciągłe zmęczenie, senność, spadki cukru, migreny, wpadające włosy, napady na słodycze, zawroty głowy itp powodowały, że chciałam po prostu wyzdrowieć i zacząć “żyć jak człowiek”.
Po kilku latach ciężkiej pracy UDAŁO SIĘ. Znalazłam swój ZŁOTY ŚRODEK, ustabilizowałam wyniki badań, masę ciała, zaczęłam cieszyć się życiem i przede wszystkim wspaniale czuć. Nie wiele później zaszłam w ciąże, mimo, że lekarze wątpili, że kiedykolwiek będzie to możliwe. Ciąża przebiegała prawidłowo, uniknęłam cukrzycy ciążowej i komplikacji podczas porodu. Nastawiałam się, że “posypie się” po ciąży, ale to też się nie wydarzyło.
W ciąży przytyłam niewiele, ponieważ w dniu porodu moja waga wynosiła jedynie 4 kg ponad wagę sprzed ciąży, a w ciągu 1,5 miesiąca po porodzie błyskawicznie schudłam ponad 15 kg nie robiąc kompletnie NIC w tym kierunku, poza karmieniem piersią. Pięknie unormowaną dietę sprzed ciąży i z okresu ciąży, szlag trafił i zaczęła się walka o wczucie się w rolę matki, znalezienie czasu na gotowanie, pranie, sprzątanie i zadbanie o swoje zdrowie. Nieregularne jedzenie, często zamawianie jedzenia do domu, totalny brak snu, podjadanie tu i tam często rzeczy “niedozwolonych” (witajcie słodycze i zapychacze!) wcale nie sprawiały, że moja waga rosła. Wręcz przeciwnie. Spadała dalej… 49kg, 48kg, 47kg… Dopiero zrozumiałam z czym walczą te osoby, które nie chcą chudnąć na zdrowej diecie, czym jest usprawiedliwianie się za grzeszki albo wypieranie, że “mi to teraz nie szkodzi”.
Mija 1,5 roku od początków mojego macierzyństwa, a ja w dalszym ciągu szukam motywacji na wielu płaszczyznach. Zarówno pod kątem zdrowego żywienia, jak i aktywności fizycznej. W końcu nadal mam parametry jak “wysportowana nastolatka” , co wcale nie motywuje jeśli nie wiele się robi by je mieć 😉 Jest dużo lepiej niż było. Małymi kroczkami wracam do tego momentu, w którym byłam najbardziej zadowolona ze swojej diety.
Dlatego widzicie, każdy z nas mierzy się z jakimś wyzwaniem. Każdy z nas ma jakiś cel. Każdy z nas ma wzloty i upadki. Nikt z nas nie jest idealny i nigdy nie będzie. Insulinooporność to nie wyrok. Insulinooporność to czerwona lampka od naszego organizmu, która mówi “ZWOLNIJ! ZADBAJ O MNIE!”. Otyłe osoby z insulinoopornością, często zazdroszczą tym szczupłym, “bo one przynajmniej nie muszą męczyć się z nadwagą”. Ale one “męczą się” z innymi rzeczami. Z nadmiernym spadkiem masy ciała, z brakiem motywacji, z brakiem zauważalnego sensu do dokonywania zmian w życiu. Każdy z nas ma własny punkt widzenia i nigdy nie będzie tak, że “ktoś ma gorzej, a ktoś lepiej”. Każdy z nas będzie miał swoje wzloty i upadki z którymi będzie musiał sobie poradzić.
Napisała: Dominika Musiałowska – Prezes Fundacji Insulinooporność- zdrowa dieta i zdrowe życie, instruktor sportowy o spec. nordic walking i fitness. Pacjentka z insulinoopornością, Hashimoto, celiakią i PCOS. Autorka książki Insulinooporność – zdrowa dieta i zdrowe życie oraz bloga www.insulinoopornosc.com
Dzień dobry, bardzo dobry artykuł, u mnie wręcz przeciwnie, waga w górę, i zatluszczenie, ćwiczę i ćwiczę, i nic z tego dieta nie za bardzo robię błędy, a nikt nie potrafi mi pomóc, jestem zniechęcona, załamana, i mam wszystkiego dosc