Insulinooporność i PCOS – powiązania i rozwiązania

0

Insulinooporność i zespół policystycznych jajników (PCOS) są jak nieznośne rodzeństwo: „nakręcają się” wzajemnie i potrafią nieźle uprzykrzyć życie tym, którzy na co dzień mają z nimi do czynienia. Czasami dochodzi do nich otyłość, która też może sporo w organizmie „narozrabiać”.  W jaki sposób te zaburzenia tak negatywnie na siebie oddziałują? Spróbujemy wyjaśnić to błędne koło, a co ważniejsze – podpowiemy, jak się z niego wydostać.

Objawy, czyli gdzie mieszkają choroby

O PCOS mówi się, że to choroba wypisana na twarzy. Pierwszymi objawami, które może zauważyć pacjentka są owłosienie typu męskiego, nadmierny trądzik i poszarzała, „zmęczona” skóra. To wynik podwyższonego stężenia hormonów męskich (androgenów) w organizmie kobiecym. Taki stan powoduje również problemy w obrębie żeńskiego układu płciowego: cykle miesiączkowe stają się nieregularne, a w badaniu USG otrzymujemy obraz policystycznych jajników. Co to oznacza? To, że jajniki stają się wręcz wypełnione pęcherzykami. Pęcherzyki rosną i obumierają, a czasami zamieniają się w torbiele. Niestety przez to nie są w stanie uwalniać jajeczek, co sprawia, że kobieta ma problemy z zajściem w ciążę.

Insulinooporność umiejscawia się głównie w tkankach mięśni szkieletowych, tkance tłuszczowej i wątrobie. One przede wszystkim przestają być wrażliwe na działanie insuliny. To powoduje problem z dostarczeniem glukozy do komórek. A że glukoza jest niezbędna do ich przeżycia, trzustka wytwarza jeszcze więcej insuliny (dochodzi do wyrównawczej hiperinsulinemii) i „nadwyręża” te tkanki, które jeszcze na insulinę reagują. Niektórzy badacze sugerują wprowadzenie terminu zespół insulinooporności, który poszerzałby definicję schorzenia o wszystkie choroby, które mają związek z opornością na insulinę i hiperinsulinemią. Taką chorobą jest np. PCOS.

Sieć (nie)korzystnych powiązań           

Insulinooporność, PCOS i otyłość stoją bardzo blisko siebie na liście zaburzeń metabolicznych. Podwyższony poziom insuliny przyczynia się do tycia, zaburza pracę jajników, nasila produkcję androgenów, obniża w surowicy poziom globuliny wiążącej hormony płciowe (SHBG), a tym samym prowadzi do zwiększenia stężenia krążącego we krwi wolnego testosteronu. Dane epidemiologiczne wskazują, że aż 50-70% kobiet z PCOS cierpi na insulinooporność. Tutaj warto wspomnieć, że chociaż występuje ona również u kobiet z prawidłową masą ciała, to jednak wraz ze wzrostem wagi i obwodu talii rośnie prawdopodobieństwo wystąpienia tego schorzenia.

Otyłość zwiększa objawy insulinooporności i PCOS (a czasami nawet stanowi ich przyczynę). Szczególnie niebezpieczna jest otyłość brzuszna – mówimy o niej, gdy u kobiet obwód pasa przekracza 80 cm. Tkanka tłuszczowa to nie tylko magazyn dla nadmiarowego tłuszczu, ale także aktywny narząd endokrynny, który wydziela hormony. Z badań wynika, że pacjentki z PCOS mają większą zawartość tkanki tłuszczowej trzewnej niż zdrowe kobiety. Im tej tkanki jest więcej, tym wyższy notuje się poziom androgenów.

Jest i odwrotna korelacja, o której niewiele się mówi. PCOS może przyczynić się do wzrostu masy ciała, a tym samym insulinooporności. W zespole policystycznych jajników niska jest termogeneza poposiłkowa, co sprawia, że kobiety cierpiące na tę chorobę wydatkują mniej energii. Do tego nadmiar androgenów stymuluje lipolizę, czyli rozkład triglicerydów do kwasów tłuszczowych i glicerolu. Nadmiar tych kwasów odkłada się m.in. w mięśniach, powodując insulinooporność. Nie bez znaczenia jest stan emocjonalny kobiety. PCOS przyczynia się obniżenia samooceny, a nawet powoduje depresję i lęki. Trudno w takiej sytuacji wdrażać dietę i mieć motywację do ćwiczeń.

Warto jednak dostrzec w tych powiązaniach potencjał. Wystarczy wybrać jedną ze ścieżek działania, aby wyjść poza błędne koło. Redukcja masy ciała u kobiet przekłada się na spadek stężenia insuliny i testostosteronu. Działanie zmniejszające insulinooporność przywraca regularne cykle i płodność. Przede wszystkim jednak, na początek należy zająć się własnym samopoczuciem, aby móc wdrożyć te zmiany. Co jeszcze można zrobić?

A gdyby tak zaprzyjaźnić się z bakteriami…

Zważywszy na powiązania PCOS z zaburzeniami metabolicznymi, ważnym elementem terapii tego schorzenia jest zmiana stylu życia. U kobiet z nadwagą lub otyłością zaleca się ograniczenie kalorii w diecie. W przypadku insulinooporności należy również zmniejszyć ilość łatwo przyswajalnych węglowodanów (uwaga na biały chleb i wyroby cukiernicze!). Warto też przyjrzeć się swojemu jadłospisowi pod kątem substancji odżywiających… mikrobiotę jelitową. Dlaczego? Bo mikroorganizmy bytujące w naszych jelitach oddziałują na gospodarkę węglowodanową, a – jak się okazuje – także na hormony płciowe.

Ale od początku… Układ pokarmowy człowieka zamieszkują zróżnicowane populacje drobnoustrojów, w tym ok. 1800 rodzajów bakterii. Mikrobiotę jelitową postrzega się dziś jako osobny organ, który pośredniczy w wielu procesach fizjologicznych. Utrzymuje integralność błony śluzowej jelit, przyswaja dla nas niektóre aminokwasy i witaminy, a nawet produkuje hormony i neuroprzekaźniki, które mają wpływ także na nasz nastrój.

Nie jest to jednak stabilny twór – wśród populacji dochodzi do przetasowań, szczególnie pod wpływem niezdrowych nawyków żywieniowych, stosowanych leków, zanieczyszczenia środowiska. Gdy mikrobiota staje się mało zróżnicowana, a do głosu dochodzą gatunki patogenne, mówimy o dysbiozie. I to właśnie dysbiozę wpisuje się wraz z warunkami genetycznymi gospodarza oraz czynnikami środowiskowymi do przyczyn wielu chorób, w tym m.in. otyłości i PCOS. Potwierdzają to badania pokazujące znaczne różnice między mikrobiotą osób otyłych i szczupłych.

Nowością jest tzw. hipoteza mikrobiologiczna rozwoju PCOS, która wskazuje, że to dysbioza może prowadzić do wzrostu produkcji androgenów w jajnikach. Dodatkowo nieprawidłowy skład bakterii prowadzi do zaburzenia integralności bariery jelitowej, a to aktywuje przewlekły stan zapalny. Skutkuje to nadmiernym gromadzeniem tłuszczu w tkankach i insulinoopornością. Nic więc dziwnego, że w terapii PCOS, insulinooporności i otyłości zaczęto uwzględniać:

  • probiotyki – żywe mikroorganizmy, które po spożyciu wykazują korzystny wpływ na zdrowie gospodarza;
  • prebiotyki – substancje, które odżywiają bakterie probiotyczne;
  • synbiotyki – preparaty łączące w jednej kapsułce probiotyki i prebiotyki.

Co wynika z badań?

Teoria teorią, ale dla lekarzy i pacjentów liczy się praktyka. Zajął się nią Uniwersytet Medyczny w Poznaniu, którego pracownicy przeprowadzili dwa istotne badania dotyczące insulinooporności i PCOS. W 2018 roku zespół dr n. med. Moniki Szulińskiej ocenił wpływ przyjmowania probiotyku wieloszczepowego (Sanprobi Barrier) na stan zapalny i parametry kardiometaboliczne u otyłych kobiet po menopauzie. Kobiety zostały losowo przydzielone do trzech grup: dwie przyjmowały probiotyk w różnych dawkach, jedna – placebo. Po 12 tygodniach w grupach z probiotykiem odnotowano zmniejszenie m.in.:

  • poziomu lipopolisacharydu (LPS) – endotoksyny, która wywołuje stan zapalny,
  • stężenia glukozy i insuliny oraz indeksu insulinooporności (HOMA-IR),
  • obwodu talii i tkanki tłuszczowej,
  • zawartości triglicerydów, cholesterolu całkowitego i tzw. złego cholesterolu LDL.

Działanie probiotyku było zależne od dawki – wyższa przełożyła się na lepsze wyniki.

Drugie badanie obejmowało kobiety cierpiące na PCOS i otyłość lub nadwagę. Przeprowadziła je wraz ze współpracownikami dr n. med. Izabela Chudzicka-Strugała. Zadaniem wszystkich uczestniczek była zmiana stylu życia, która polegała na ograniczeniu spożycia kalorii do 1400-1800, wykluczeniu alkoholu i codziennym marszu przez 30-40 minut. Połowa pacjentek otrzymała jeszcze jedno zalecenie: codzienne stosowanie synbiotyku Sanprobi Super Formula. Badanie trwało 3 miesiące. Po tym czasie okazało się, że uczestniczki przyjmujące synbiotyk mają lepsze wyniki niż kobiety, które nie miały suplementacji:

  • ich masa ciała obniżyła się o 8%,
  • obwód talii zmniejszył się o 10%,
  • stężenie całkowitego testosteronu spadło u 90% badanych o 32%
  • stężenie triglicerydów spadło o 23%;
  • doszło do wzrostu DHEAS (a jest to prohormon, który dalej jest przekształcany w hormony płciowe np. żeński estrogen) o 14%;
  • zmniejszyły się objawy hirsutyzmu (nadmiernego owłosienia u kobiet).

Podsumowanie

Należy pamiętać, że probiotyki czy synbiotyki nie rozwiążą wszystkich problemów, które przynoszą ze sobą PCOS i insulinooporność, ale ułatwią wyjście z błędnego koła. Kiedy dodamy je do diety, aktywności fizycznej i farmakoterapii, to z wąskiej ścieżki zrobi się autostrada, którą łatwiej będzie uciec.

Literatura:

  1. Zeng X. et al., Polycystic ovarian syndrome: Correlation between hyperandrogenism, insulin resistance and obesity. Clin Chim Acta. 2019 Nov 13.
  2. Snider AP, Wood JR: Obesity Induces Ovarian Inflammation and Reduces Oocyte Quality. Reproduction. 2019 Apr 1.
  3. Barber TM et al., Obesity and Polycystic Ovary Syndrome: Implications for Pathogenesis and Novel Management Strategies. Clin Med Insights Reprod Health. 2019 Sep 9.
  4. Kłósek P. et al., Dietoterapia w zespole policystycznych jajników – zalecenia praktyczne, Forum Zaburzeń Metabolicznych, tom 8, Nr 4 (2017).
  5. Szulińska, M. et al., Dose-Dependent Effects of Multispecies Probiotic Supplementation on the Lipopolysaccharide (LPS) Level and Cardiometabolic Profile in Obese Postmenopausal Women: A 12-Week Randomized Clinical Trial. Nutrients, 2018, 10(6), 773.
  6. Chudzicka-Strugała I. et al., Effects of synbiotic supplementation and lifestyle modifications on women with polycystic ovary syndrome. J Clin Endocrinol Metab. 2021 May 29:dgab369.
 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj