
Na początku wyjaśnijmy ważną sprawę. Vademecum jest ogromnym źródłem wiedzy dla osób z insulinoopornością. Jednak przede wszystkim takich, które nie chcą korzystać z pomocy dietetyka, próbują poradzić sobie same i które są na początku drogi walki o zdrowie. Przekaz tej publikacji jest łatwy i jednoznaczny, dlatego powinien być zrozumiały dla wszystkich, i dlatego tak bardzo zależy nam, aby każdy kto dołącza do grup fundacji się z nim zapoznał. Vademecum daje podstawy wiedzy, którą z czasem można pogłębiać, dowiadywać się więcej, uczyć się jak i kiedy można zjeść na przykład kaszę jaglaną. Dlatego ten artykuł absolutnie nie neguje vademecum.
Kto pyta, nie błądzi
Zawód dietetyka nie jest w Polsce unormowany prawnie, dlatego oprócz dietetyków, którzy ukończyli studia, jeżdżą na konferencje i stale się dokształcają, są też dietetycy, którzy nie posiadają tak szerokiej wiedzy, w tym mogą nie posiadać wiedzy o insulinooporności. Dlatego, warto zapoznać się z wykształceniem dietetyka, do którego chcemy się wybrać. Jeśli na jego stronie internetowej nie ma informacji o wykształceniu, to napiszcie, zadzwońcie, zapytajcie. Uczciwy, nie ma nic do ukrycia.
Jeśli otrzymacie już jadłospis i wydaje Wam się, że „coś tutaj nie gra” zapytajcie swojego specjalistę, dlaczego macie w jadłospisie wafla ryżowego, jeśli ma on wysoki IG. Kto pyta nie błądzi, a przygoda ze zmianą nawyków żywieniowych powinna opierać się nie tylko na jadłospisie, ale także na edukacji. Warto wiedzieć więcej, aby po zakończonej współpracy z dietetykiem móc radzić sobie samodzielnie.
Ale do rzeczy. Jako dietetyk-praktyk kieruję się zasadą, że to jadłospis jest dla pacjenta, a nie pacjent dla jadłospisu. I lepiej, jeśli idealny w 80% jadłospis jest realizowany w 100% niż idealny w 100% nie jest realizowany w ogóle. Co to znaczy? Wyobraźmy sobie młodą kobietę z otyłością i insulinoopornością, która zjada 2 tabliczki mlecznej czekolady w ciągu dnia. Oczywiście, mleczna czekolada jest niewskazana dla osób z IO, ale czy ta kobieta będzie potrafiła całkowicie zrezygnować z czekolady, tak z dnia na dzień? Niestety, wątpię. Dlatego dietetyk może zostawić w jadłospisie plasterek czekolady, dodając do tego jogurt albo orzechy i obniżając tym samym IG. Zaś w dłuższej perspektywie czasu celem będzie całkowita rezygnacja z czekolady. Chodzi o to, że dietetyk bardzo często DOPASOWUJE CELE DO MOŻLIWOŚCI PACJENTA. W mojej opinii, w przedstawionej sytuacji, czekolada w jadłospisie (w takiej ilości) nie jest błędem.
Wafle ryżowe i ziemniaki w jadłospisie
Kolejna sprawą są produkty o wysokim indeksie glikemicznym. Czy w ogóle nie powinno ich być w jadłospisie? Nic bardziej mylnego! Wszystko zależy od tego, w jaki sposób zostaną one wkomponowane w posiłek. Weźmy wafla ryżowego. Zajadanie się takim waflem z dżemem nie jest najlepszym pomysłem. Ale jeśli jest on dodatkiem do serka wiejskiego z oliwą i dużą ilością zielonych warzyw, to jak najbardziej może się pojawić w jadłospisie. Oczywiście, dietetyk mógłby zastąpić wafla ryżowego pieczywem, ale kromka pieczywa ma więcej węglowodanów, a co za tym idzie kalorii niż 1 wafel ryżowy. A często IO idzie w parze z otyłością, dlatego „zaoszczędzenie” kilkudziesięciu kalorii jest jak najbardziej pożądane. I tutaj znowu.
Podobnie sprawa wygląda z ziemniakami. Oczywiście, najlepiej jest je ugotować w mundurkach, schłodzić i dopiero zjeść. Ale jeśli w jadłospisie pojawiają się ziemniaki (w rozsądnych ilościach), jako składnik posiłku, w którym występuje mięso, zdrowe tłuszcze i warzywa, to jak najbardziej mogą się one tam pojawić i nie jest to błąd dietetyka.
Kolejnym kontrowersyjnym produktem jest kasza jaglana. W vademecum ujęta jest ona jako produkt „niezalecany” i rzeczywiście w postaci rozgotowanej papki z daktylami, cukrem, miodem i bardzo dojrzałym bananem nie będzie najlepszym wyborem. Ale poprawnie ugotowana z dodatkiem oleju roślinnego, z kawałkiem ryby i surówką może stanowić element bardzo dobrze zbilansowanego posiłku.
Warzywa w każdym posiłku?
Kolejnym tematem, który pojawia się na grupach dosyć często jest temat warzyw do każdego posiłku. Nie podlega dyskusji, że jedzenie warzyw jest korzystne dla naszego zdrowia. Warzywa i owoce są podstawą (zaraz po aktywności fizycznej) Piramidy Zdrowego Żywienia i Aktywności Fizycznej opracowanej przez Instytut Żywności i Żywienia. Uwierzcie jednak, że dietetyk, który do owsianki nie dodaje marchewki czy selera nie jest złym dietetykiem. Dobrze skomponowana owsianka zawiera oprócz węglowodanów (w płatkach, owocach) również białko (kefir, jogurt, mleko, maślanka, serek wiejski) oraz tłuszcze (nasiona, orzechy). Co za tym idzie IG posiłku nie jest bardzo wysokie, a wierzę, że dietetyk zadba o odpowiednią podaż warzyw w pozostałych posiłkach.
To tylko niektóre przykłady, w których jadłospis może odbiegać od tego, co przedstawione jest w vademecum. Nie świadczy to jednak ani o braku przydatności vademecum, ani o braku kompetencji dietetyka.
Oczywiście, jeśli dietetyk proponuje tosty z dżemem na śniadanie, naleśniki z kremem czekoladowym na obiad i sałatkę makaronową z rozgotowanego makaronu na kolację, to warto zastanowić się nad kompetencjami takiego specjalisty. Dlatego nie bójmy się pytać, jeśli coś nie jest jasne. Każdy dietetyk na pewno z chęcią rozwieje Wasze wątpliwości!
A VADEMECUM możecie pobrać tu: KLIKNIJ