
Przeciętny obywatel naszego świata nie zdaje sobie sprawy, że ogromny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie ma psychika. Lekarze zazwyczaj leczą objawy somatyczne, nie przywiązując wagi do tego, że pacjent to całość. I tak trzeba na niego patrzeć. Na warsztat pisarski, zagadnienia związane z psychosomatyką i chorobami powodowanym przez stres wzięła dr Ewa Kempisty-Jeznach, która w książce „Chorzy ze stresu” rozprawia się z mistrzowską precyzją z tym, że psyche i soma są ze sobą nierozerwalnie połączone a na pacjenta trzeba patrzeć całościowo.
Sięgając po tę książkę miałam już swoje spostrzeżenia na temat tego jakie figle potrafi zdziałać psychika i jak bezradna często bywa medycyna wobec objawów pacjentów. Objawów, które są odczuwane fizycznie, ale nie obrazują ich żadne wyniki badań. Sama trafiłam po 2 tygodniach do szpitala z ogromnymi bólami brzucha o nieznanej etiologii. Wyszłam z niego zdrowa, bez objawów, choć leczono mnie tam zwykłymi kroplówkami nawadniającymi. Wykonałam wcześniej drogi rezonans brzucha (nic nie wykazał), wszystkie możliwe badania z krwi (nic nie wykazały) i zero. Nikt nie wiedział co mi jest, a ja dalej cierpiałam. Po kilku latach wiem już, że przyczyną był ogromny stres a objawem bóle żołądka i napady nerwicy lękowej. Dziś wiem już jak sobie z tym radzić i nie panikuję. Wtedy, realnie, myślałam, że umieram. Wracając jednak do książki. Dr Ewa Kempisty-Jeznach zwraca szczególną uwagę na czasy, w których żyjemy i bodźce, którymi jesteśmy atakowani na co dzień. Wskazuje też na to, że nasze mózgi muszą ciągle adaptować się do nowych sytuacji. Są non stop atakowane nowymi myślami, a te nie wyłączają się prawie nigdy. Codziennie towarzyszy nam też stres, a niektórzy z nas są pod jego dyktaturą permanentnie.
– Ludzki mózg, który każdego dnia przyswaja 34 gigabajty informacji-odpowiednik 100 tysięcy słów, nie jest w stanie zapanować nad ciałem. To tutaj zawiesza się resetuje i przegrzewa. Musimy pamiętać, że każdy z nas tylko do pewnego momentu zachowuje kontrolę nad swoim ciałem i psychiką, a stres, którego doświadcza „człowiek współczesny”, sprawił, że granica między kontrolą a jej utratą jest cieńsza niż kiedykolwiek – opisuje dr Ewa Kempisty-Jeznach we wstępie do książki.
Stwierdzenie te jest wypadową dla dalszych przemyśleń autorki popartych doświadczeniem zdobytym poprzez wieloletnią pracę z pacjentami zarówno w klinice w Niemczech, jak i w Polsce. W książce lekarka przywołuje przykłady chorych, z którymi na przestrzeni lat spotykała się w swoim gabinecie. Ludzi tych łączy z zasadzie jedno: objawy fizyczne i bardzo dobre wyniki wszelkich badań nie wskazujące na jakikolwiek proces chorobowy. Wspólnym mianownikiem, po analizie ich codzienności przez lekarkę, dla tych pacjentów jest permanentny stres, z którego na ogół nie zdawali sobie sprawy. A to, jeden z bohaterów ma niemiłego szefa stawiającego wygórowane wymagania, a to drugi ma kłopoty osobiste a trzecia pacjentka nie może zajść w upragnioną ciążę. Kluczem do rozwiązania ich historii jest psychika, a właściwie stres.
– Stres wywrócił ludzkie życie do góry nogami, a nas, lekarzy, zmusił do nowego holistycznego spojrzenia na pacjenta. W końcu psyche i soma są ze sobą nierozerwalnie związane i wzajemnie na siebie wpływają, a ich oddziaływania kierują się prawami nowej cywilizacji – czytamy w książce.
Dr Ewa nie daje nam więc gotowej recepty, nie podtyka pod nos rozwiązań, ale wskazuje drogę, którą musimy przejść. Nie ośmiela się także mówić, że stres należy całkowicie wyeliminować z naszego życia, ponieważ zdaje sobie sprawę, że jest to nierealne. Przekonuje jednak, że pewne zmiany, które możemy wprowadzić, sprawią, że nasza psyche idealnie połączy się z soma.
Reasumując. Pozycję tę polecam wszystkim ponieważ język książki jest zrozumiały a przekaz prosty. Po zakończeniu czytania czułam jednak niedosyt mając wrażenie, że autorka „jedynie” pokazała wierzchołek góry lodowej. Daje mi to jednak nadzieję, że wkrótce pojawi się kontynuacja a temat psychiki i leczenia ciała stanie się powszechniejszy w świadomości lekarzy oraz pacjentów.
Polecam serdecznie.