
- Zawód Dietetyk dla większości z nas wydaje się taki prosty. Układacie sobie jadłospisy, podajecie “jakieś” przepisy, mierzycie nam obwód pasa, każecie stawać na wadze i mówicie, że mamy się do kolejnej wizyty stosować “jakiś” zasad, a potem albo wprowadzacie “jakieś” zmiany do menu jeśli jest brak efektów albo mówicie “proszę robić tak dalej” i znowu widzimy się na kolejnej wizycie. Czasami jest “jakaś” krótka pogadanka o naszym zdrowiu ale wszystko sprowadza się do tego, żeby stosować się rozpiski z dietą, którą dostaniemy czyli Wasza praca to po prostu układanie jadłospisów. Czy faktycznie to tak wygląda?
Małgorzata Słoma: Faktycznie z zewnątrz wydaje się to szybka praca, niektórzy nawet wyobrażają sobie że jadłospis można rozpisać na kartce papieru na kolanie ale tak nie jest. Zacznijmy od początku, czyli pierwszego spotkania pacjent – dietetyk. Chciałabym podkreślić, że dobry dietetyk będzie używał słowa „pacjent” a nie „klient”. Podczas pierwszego spotkania dietetyk powinien przeprowadzić z pacjentem szczegółowy wywiad lekarski, zapoznać się z wynikami badań – jeżeli pacjent ich nie przyniesie to w większości przypadków trzeba pacjenta poprosić (na tej podstawie czasami zasugerować wizytę u lekarza w celu dalszej diagnostyki) o uzupełnienie dokumentacji medycznej oraz przede wszystkim poznać historię pacjenta – kiedy zaczęły się problemy, czy wcześniej podejmował próby np. odchudzania i z jakim skutkiem. Dopiero po tym można przystąpić do analizy składu ciała na profesjonalnym analizatorze, po omówieniu wyników analizy przychodzi czas na kolejne „przesłuchanie” tym razem na temat żywienia. Podczas wywiadu żywieniowego poznajemy preferencje i szeroki rozumiany sposób żywienia. Przed rozpoczęciem planowania jadłospisu również dobrze poprosić pacjenta o prowadzenie dzienniczka żywieniowego przez okres 5-7 dni w którym będzie notował swoje dzienne menu. Na tej podstawie będziemy w stanie dokładnie ocenić dotychczasową kaloryczność diety (w większość przypadków jest ona paradoksalnie zbyt niska) oraz obliczyć ilość błonnika w diecie. Jest to szczególnie ważny element wizyty, ponieważ zabezpiecza pacjenta przed „źle” dobranym jadłospisem. Załóżmy sytuację, że ktoś spożywa dziennie ok. 1000 kcal natomiast zgodnie z zasadami jego dieta powinna być ułożona na minimum 2000 kcal. Oczywiście nie można kazać komuś jeść od razu dwa razy tyle, kaloryczność trzeba zwiększać stopniowo aby nie doszło m.in. do problemów z układem pokarmowym. Wizyta powinna zakończyć się szczegółowym opisem planu działania na najbliższy czas, czyli np. jaki powinien pojawić się ubytek masy ciała (od razu przestrzegam przed osobami obiecującymi spadek 20kg w ciągu miesiąca).
Mamy tu już za sobą spory kawał czasu a jeszcze nie możemy zacząć planować jadłospisu :). W dietetyce tak jak w medycynie cały czas trzeba aktualizować wiedzę, ponieważ pojawiają się cały czas nowe badania i zmieniają się zalecenia. Jeżeli pacjent przyjmuje leki również trzeba sprawdzić ich interakcje z żywnością, która wpływa na ich przyswajanie etc.
Czas układania jednego jadłospisu jest bardzo różny, jeżeli planujemy go dla osoby zdrowej czasem uda się go zrobić w godzinę, natomiast bardziej skomplikowane jadłospis można robić nawet 10 godzin. Jadłospis powinien być odpowiednio zbilansowany, czyli nie powinien wymagać dodatkowej suplementacji…. Oraz co ważne – musi być dopasowany do możliwości finansowych i czasowych pacjenta.
- Patrząc co się dzieje w internecie, w mediach społecznościowych, blogosferze i i innych mediach wygląda na to, że każdy może być dietetykiem, prawda? Wystarczy zrobić weekendowy kurs albo kurs online i już jesteś dietetykiem! Sama mam taki kurs, tylko zrobiłam go po prostu dla siebie a nie żeby pracować z pacjentami. Natomiast wiele osób uważa się za “pełnoprawnych dietetyków” i pracuje bezpośrednio z pacjentami w gabinecie.
MS: Niestety w naszym kraju nie ma prawnej regulacji zawodu dietetyka, jedynie w podmiotach leczniczych jest to regulowane, więc jest dokładnie tak jak mówisz – nawet mechanik po 3-dniowym kursie online może otworzyć gabinet i przyjmować jako „dietetyk”. Obecnie panuje moda na zdrowy styl życia, więc nic dziwnego że osoby postronne widzą w tym bardzo dobre źródło dochodu.
- Jaka jest różnica między magistrem dietetyki a dietetykiem z kursu online?
MS: Od razu na usta ciśnie się porównanie… czy do lekarza po kursie/pasjonata medycyny jest bezpiecznie udać się po poradę i zawierzyć mu swoje zdrowie? Nie da się zgłębić wszystkiego dokładnie podczas czasami nawet 3-dniowego kursu online jak przez kilka lat studiów i obowiązkowych praktyk studenckich. Właśnie przez te różnice pacjenci często szybko zrażają się do naszego zawodu, wrzucają wszystkich dietetyków do jednego worka.
- Jak szukać PRAWDZIWEGO dietetyka? Po czym poznać, że skończył studia a nie tylko krótki kurs, że ma wiedzę odpowiednią dla nas – pacjentów?
MS: System kształcenia specjalistów ds. żywienia nie jest jednolity. Jeżeli chodzi o studia wyższe dietetykę czy żywienie człowieka można studiować na: uniwersytetach rolniczych, przyrodniczych, medycznych i w końcu prywatnych jednostkach. Zakres materiału i sposób jego realizacji jest specyficzny dla każdego typu uczelni.
Jak poznać czy trafiliśmy na odpowiednią osobę? Przede wszystkim nie ma nic złego w poproszeniu o okazanie dyplomu ukończenia studiów. Warto też przyjrzeć się opinią, które można znaleźć w internecie (oczywiście mogą być tworzone na zamówienie) czy dorobkiem naukowym specjalisty np. publikacjom naukowym, udziałem w kursach i szkoleniach.
Wszelkiego rodzaju tytuły typu „trener żywienia”, „coach żywienia”, również mogą sugerować, że dana osoba nie ukończyła studiów wyższych.
Jeżeli dowiemy się, że nieodzownym elementem jest suplementacja czy udział konkretnych produktów, które oczywiście musimy nabyć na miejscu u specjalisty a kaloryczność diety oscyluje w graniach 1000 kcal (bez wskazań zdrowotnych) powinnyśmy rozważyć rezygnację ze współpracy lub poprosić o przedstawienie podstaw tych zaleceń.
- Dietetycy są też trochę jak lekarze. Mają swoje specjalizację. Znam dietetyków, którzy zajmują się tylko lub głównie dietami wegetariańskimi lub wegańskimi, znam takich, którzy skupiają się tylko na ciężarnych i matkach karmiących, znam takich którzy pracują przede wszystkim z dziećmi, sportowcami czy konkretnymi jednostkami chorobowymi np. alergiami czy chorobami autoimmunilogicznymi. Czy to dobrze, że takie specjalizacje w dietetyce powstają czy jednak dietetyk powinien być “uniwersalny” i radzić sobie z większością chorób?
MS: Oczywiście dietetyk powinien mieć ogólne pojęcie na temat wszystkich zagadnień. Myślę, że rozwój specjalizacji jest nieunikniony – niektóre uniwersytety już zaczynają wprowadzać specjalizacje na studiach II stopnia. Moim zdaniem nie da się być na bieżąco ze wszystkimi nowymi doniesieniami w każdej dziedzinie: onkologii, chorobach metabolicznych, sporcie itd. przez co spada jakość świadczonej przez opieki. Osobiście mając na uwadze dobro pacjentów nie wstydzę się ich odesłać do koleżanki specjalizującej się np. w dietoterapii pacjentów onkologicznych.
- Insulinooporność. Niewielu jest niestety dietetyków, którzy znają się na tym problemie, mimo, że w sieci wielu “fachowców” na temat insulinooporności się wypowiada. Zgodzisz się ze mną?
MS: Jak najbardziej zgadzam się, że pacjenci obecnie „toną” w morzu porad dotyczących insulinooporności. Oczywiście większość będą stanowić teksty promujące skrajne strategie dietetyczne typu całkowita eliminacja węglowodanów, włączenie tony suplementów diety itd. Wszystko oczywiście okraszone wyniosłymi nagłówkami typu „pozbądź się insulinooporności na zawsze”. Niestety gotowe sposoby na szybki sukces zawsze będą się cieszyć większym uznaniem przy pierwszym podejściu. Osobiście uważam, że żeby mówić o pewnych kwestiach trzeba mieć szerszą wiedzę , doświadczenie i odpowiednią ilość… POKORY. To bardzo ważne szczególnie w naukach medycznych… Żeby nikogo nie skrzywdzić.
- Skąd ta pewność siebie? Chwalą się, że są specjalistami w dziedzinie insulinooporności, a nie potrafią wytłumaczyć jak działa mechanizm insulinooporności. Często zalecają diety nie tylko nieskuteczne ale wręcz szkodliwe dla zdrowia. Waga spada, pacjent zadowolony ale później pojawiają się problemy ze zdrowiem, efekt jojo i jeszcze większa insulinooporność. To jakaś plaga. Chodzi o pieniądze czy syndrom Boga?
MS: Muszą być pewni siebie, bo jest to kluczowy element ich marketingu – tak właśnie przyciągają do siebie ludzi. Na pewno za dużym zainteresowaniem pacjentów, czy w ich przypadku raczej klientów idą duże pieniądze (bardzo często ich usługi są o wiele droższe) płynące zarówno z „porady” jak i bardzo często sprzedaży suplementów. Oferowane terapie muszą dać natychmiastowy efekt typu – 20kg w miesiąc, jest to na tyle atrakcyjna wizja że tracimy jakiekolwiek hamulce i zapominamy o ryzyku jakie to za sobą niesie oraz jesteśmy skłonni zapłacić więcej.
- Jakie nastroje w tym temacie dominują w środowisku dietetyków? Bo zakładam, że macie swoje zamknięte grupy, środowisko raczej się zna i komunikuje w ten czy inny sposób. Lubicie się, współpracujecie czy raczej rywalizujecie?
MS: Z przykrością muszę przyznać, że środowisko specjalistów ds. żywienia jest bardzo podzielone. Mamy zwolenników „medycyny i żywienia opartego na dowodach (EBM i EBN)”, „dietetyków wiedzy alternatywnej” ale również można wyczuć napięcie pomiędzy dietetykami klinicznymi a technologami żywienia (którzy studia rozpoczęli po 2007 roku, dopiero wtedy dietetyka pojawiła się na uniwersytetach medycznych). Jednak żeby nie było tak smutno, nie wstydzimy się wymieniać między sobą pacjentami w zależności od kierunku pracy zawodowej. Również istnieje wiele grup na których możemy wymieniać się ze sobą doświadczeniami czy próbować wspólnie rozwiązać bardziej wymagające przypadki.
- Czy dietetycy chcą się rozwijać, szkolić i zdobywać wiedzę? Czy po skończeniu studiów już jest koniec edukacji?
MS: Kwestia indywidualna, jednak tak już wspomniałam wcześniej w dietetyce jest tak jak w medycynie. Kariera naukowa dietetyka nie musi skończyć się na studiach magisterskich, można kontynuować edukację na studiach doktoranckich czy uzupełniać wiedzę na studiach podyplomowych. Nieodzownym elementem edukacji są również specjalistyczne szkolenia i konferencje naukowe, gdzie można nabyć nie tylko wiedzę praktyczną ale i dowiedzieć się „przedpremierowo” o najnowszych postępach w danej dziedzinie. Jedno jest pewne – bez ciągłej aktualizacji wiedzy nie można zapewnić pacjentowi najwyżej jakości opieki.
- Wróćmy do diety w insulinooporności. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Jak powinny odżywiać się osoby z IO? Czy te zalecenia są potwierdzone naukowo?
MS: Zacznę od tego co wiemy na pewno – zdecydowanie działa stosowanie diety o niskim ładunku glikemicznym, chociaż ja nie lubię używać w tym kontekście słowa „dieta”. Dla mnie jest to po prostu zdrowy sposób żywienia, który powinien być stosowany przez każdego. Natomiast reszta zaleceń – liczba posiłków, odstęp czasowy, kompozycja poszczególnych posiłków pod względem zawartości makroskładników powinna być zindywidualizowana dla konkretnego pacjenta.
- Jeśli o badania naukowe chodzi… Skąd pacjent ma wiedzieć że dietetyk nie robi go w konia? My pacjenci, przeważnie nie umiemy rozróżniać tych “dobrych badań naukowych” od tych “pseudo badań, które mówią o amerykańskich naukowcach, którzy mówią o rosyjskich naukowcach, którzy mówią o australijskich naukowcach, którzy zrobili badanie na trzech kotach, które trwało 10 minut”. Które badania są wiarygodne a które nie? Często spotykam się z tym, że niektórzy dietetycy powołują się na losowe badania, które nawet badaniami nie są, a raczej linkami do jakiś artykułów z blogów czy tekstów bez podanego źródła, jako dowód, a pacjenci zapatrzeni w swojego “guru” biją mu brawo, bo przecież miał rację!
MS: Po części odpowiedziałam już na to pytanie dużo wcześniej omawiając hierarchię dowodów naukowych -> link . Coraz częściej wpadają mi wypowiedzi „specjalistów”, którzy wręcz chwalą się posiadaniem „szczurkopacjentów”. Dla mnie jest to skandaliczne postępowanie, szczególnie że nikt z tych „specjalistów” nie bierze odpowiedzialności za swoje zalecenia.
12. Jakie dałabyś wskazówki pacjentom z insulinoopornością przed pierwszą wizytą u dietetyka?
MS: Żeby usprawnić proces całej opieki żywieniowej najlepiej przyjść od razu do dietetyki z ostatnimi wynikami badań (ewentualnie historią choroby ze szpitala) oraz dzienniczkiem żywieniowym z okresu przynajmniej ostatnich 7 dni poprzedzających wizytę (tylko proszę pamiętać, że musi być prowadzony uczciwie – dietetyk nie jest po to żeby nas oceniać a służyć pomocą). Warto również zastanowić się nad tym co lubimy jeść i ile czasu jesteśmy realnie w stanie wygospodarować na przygotowywanie posiłków.
Dziękuję za rozmowę. Jako Fundacja chcemy pomóc zarówno dietetykom jak i pacjentom w efektywnej współpracy. Żeby pacjent miał pewność, że idzie do specjalisty, który naprawdę ma pojęcie na temat insulinooporności, przygotowaliśmy szkolenia dla dietetyków, trenerów sportowych, edukatorów żywieniowych i innych specjalistów pracujących z pacjentami z IO – SOIT – School Of Insulinresistance Therapy. Dietetycy, którzy ukończą nasze szkolenie otrzymają certyfikat z oznaczeniem “Specjalista polecany insulinoopornym” a lista dietetyków, którzy szkolenie ukończą, zostanie opublikowana na naszej stronie www.insulinoopornosc.com oraz na grupach wsparcia na Facebooku. Pierwsza edycja SOIT już za nami a listę specjalistów możecie zobaczyć TU. Oczywiście, żeby nie było lekko, szkolenie kończy się egzaminem i będziemy również co jakiś czas sprawdzać, czy dietetyk trzyma się naszych zaleceń. Dzięki temu będziemy mieć pewność, że polecamy pacjentom specjalistów, którzy naprawdę znają się na insulinooporności. Cieszę się, że szkolenie prowadzisz zarówno Ty, Małgosiu, jak i endokrynolog dr Magdalena Jagiełło i dietetyk dr inż Milena Kuzaka. Zapraszamy serdecznie na SOIT!
Mgr Małgorzata Słoma – Akademia Dietetyki Klinicznej
Doktorantka Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Absolwentka studiów magisterskich na kierunku Dietetyka Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Obecnie kontynuuje naukę na studiach doktoranckich. Wykładowca akademicki, prelegent warsztatów i konferencji naukowych, współautor artykułów naukowych. Na co dzień pełni funkcję dietetyka klinicznego w Poradni Zaburzeń Metabolicznych i Leczenia Otyłości, gdzie specjalizuje się głównie w leczeniu insulinooporności, choroby Hashimoto i PCOS. Szczególnie interesuje się personalizacją żywienia opartą na nutrigenetyce.
W wolnym czasie, kiedy nie pogłębia swojej wiedzy w zakresie dietoterapii i dietoprofilaktyki najchętniej tworzy nowe przepisy na smaczne i zdrowe dania dla swoich pacjentów. Jej zapał do gotowania nagrodzono II miejscem w kategorii amatorów podczas X Festiwalu Śląskich Smaków, także Magda Gessler doceniła jej dania przyznając I miejsce w konkursie “Gotuj z Mistrzami”.
Rozmawiała: Dominika Musiałowska – Prezes Fundacji Insulinooporność- zdrowa dieta i zdrowe życie, instruktor sportowy o spec. nordic walking i fitness. Pacjentka z insulinoopornością, Hashimoto, celiakią i PCOS. Autorka książki Insulinooporność – zdrowa dieta i zdrowe życie oraz bloga www.insulinoopornosc.com